To tylko koniec świata – nowy
film Xaviera Dolana – wydaje się zawierać wszystkie elementy stanowiące o
sukcesie dolanowego filmu. Stylizowane zdjęcia, dramatyczne dialogi wypowiadane
po francusku, ciekawy soundtrack, oraz homoseksualny protagonista. Problem w
tym, ze tym razem kanadyjski reżyser źle wyważył składniki swojej nowej zupy i
zamiast sprawnego dzieła z elementami czegoś większego, wyszła mu kolorowa i
ładna, ale jednak średnia, pusta i czasami męcząca wydmuszka.