poniedziałek, 13 marca 2017


Makoto, jak ty mnie zaimponowałeś w tej chwili. Moje wrażenia z poprzednich animacji Makoto Shinkaia (Shinkaiego?) był raczej mocno średnie, jego filmy są niezaprzeczalną ucztą wizualną, jednak w kwestii historii, coś mi w nich nie grało, za dużo było w tym emonudy z lekkim przeintelektualizowaniem. Karierę nowego Miyazakiego jednak warto śledzić i dlatego też zwróciłem uwagę na  „Kimi no Na wa”, zainteresowanie to wzrosło jeszcze po pozytywnych opiniach i lekkim szumie, jaki spowodował brak oskarowej nominacji dla „Twojego imienia”.


Kimi no Na wa opowiada o dwójce licealistów – Mitsusze (???) i Takim, ona mieszka na wsi z młodszą siostrą i babcią, on z kolei w Tokio. Z pozoru mamy więc materiał na typowy, przesłodzony romans z chińskiej bajki, cała historia pokazuje jednak pazur, gdy orientujemy się, że nasi bohaterowie regularnie zamieniają się ciałami na jeden dzień. Czy się spotkają? Czy będzie romans? Czy będzie tęcza? Na te i inne pytania „Kimi no Na wa” udziela odpowiedzi i robi to w kapitalny sposób - jest świetnie, zabawnie, lekko, wzruszająco, a do tego oczywiście i prześliczne.



„Twoje imię” zbudowano z zupełnie innych klocków niż poprzednie filmy Shinkaia (zostańmy przy tej odmianie). Reżyser tym razem stawia  na prostą i zabawną komedią romantyczną z elementami fantastycznymi, które intrygują, budują tajemnicę, czym robią filmowi masę dobrej roboty, której efekt końcowy widzimy w  głównym twiście fabularnym. 

Jednak dlaczego ten z pozoru prosty rom-com jest aż  tak dobry? Oprócz intrygującego wątku fantastycznego, siłą filmu są bohaterowie, zarówno Ci pierwszo, jak i drugoplanowi, ich interakcje, tak między dwójką głównych bohaterów, usiłujących się porozumieć między sobą, jak i między nimi, oraz ich bliskimi. Dodajmy do tego przyzwoitą ilość humoru, zbudowanego głównie na motywie zamiany ciał i niezręczności, które z tego wynikają. To wszystko sprawia, że sympatyzujemy i kibicujemy Takiemu i Mitsusze, dzięki czemu  „Kimi no Na wa” osiąga to, co powinna osiągnąć komedia romantyczna, aby nazwać ją dobrą.



Oczywiście podobnie jak i historia, tak i konstrukcja postaci jest prosta i zbudowana na kliszach, jednak tak jak historia nie jest ona prostacka, lecz dzięki umiejętnemu wykorzystaniu schematów gatunkowych, stanowi świetną podstawę całego filmu.

Nowy film Shinkaia to jednak nie tylko komedia romantyczna, drugim jego fundamentem jest wątek zamiany ciał głównych bohaterów. Będąc motorem napędowym całej historii skutecznie angażuje w nią widza i co istotne sprawia, że nie zwraca on uwagi na drobne nieścisłości i skróty fabularne, odwracając jego uwagę na sferę emocjonalną i rozwój opowiadanej historii. Kulminacja, w postaci zwrotu akcji, tylko zwiększa zaangażowanie oglądającego.

Pisząc o „Kimi no Na wa” nie można nie wspomnieć o warstwie wizualnej animacji, a ta jest zjawiskowa, o ile postacie i ich animacje są po prostu na bardzo wysokim poziomie, tak tła i krajobrazy zapierają dech w piersiach.

Czy „Twoje imię” to film bez wad? Oczywiście nie, są wspomniane wcześniej przeze mnie lekkie dziury w historii, ktoś może narzekać na niektóre dowcipy z elementami fan-service’u. Żadna z tych wad nie zmienia jednak jednego, Kimi no Na wa to kawał świetnego kina, jedna z najlepszy pełnometrażowych chińskich bajek jakie oglądałem i kolejny dowód na to jak irracjonalne bywają wybory oskarowej akademii, zwłaszcza jeśli chodzi o filmy animowane. 

2 komentarze:

  1. Krótko, zwięźle i na temat! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pozytywny komentarz zupełnie nieznana mi osobo. :D

      Usuń