Makoto, jak ty mnie zaimponowałeś w tej chwili. Moje wrażenia z
poprzednich animacji Makoto Shinkaia (Shinkaiego?) był raczej mocno średnie,
jego filmy są niezaprzeczalną ucztą wizualną, jednak w kwestii historii, coś mi
w nich nie grało, za dużo było w tym emonudy z lekkim przeintelektualizowaniem.
Karierę nowego Miyazakiego jednak warto śledzić i dlatego też zwróciłem uwagę
na „Kimi no Na wa”, zainteresowanie to
wzrosło jeszcze po pozytywnych opiniach i lekkim szumie, jaki spowodował brak oskarowej
nominacji dla „Twojego imienia”.
Kimi no Na wa opowiada o dwójce
licealistów – Mitsusze (???) i Takim, ona mieszka na wsi z młodszą siostrą i
babcią, on z kolei w Tokio. Z pozoru mamy więc materiał na typowy, przesłodzony
romans z chińskiej bajki, cała historia pokazuje jednak pazur, gdy orientujemy się,
że nasi bohaterowie regularnie zamieniają się ciałami na jeden dzień. Czy się
spotkają? Czy będzie romans? Czy będzie tęcza? Na te i inne pytania „Kimi no Na
wa” udziela odpowiedzi i robi to w kapitalny sposób - jest świetnie, zabawnie,
lekko, wzruszająco, a do tego oczywiście i prześliczne.
„Twoje imię” zbudowano z zupełnie
innych klocków niż poprzednie filmy Shinkaia (zostańmy przy tej odmianie). Reżyser
tym razem stawia na prostą i zabawną
komedią romantyczną z elementami fantastycznymi, które intrygują, budują
tajemnicę, czym robią filmowi masę dobrej roboty, której efekt końcowy widzimy
w głównym twiście fabularnym.
Oczywiście podobnie jak i
historia, tak i konstrukcja postaci jest prosta i zbudowana na kliszach, jednak
tak jak historia nie jest ona prostacka, lecz dzięki umiejętnemu wykorzystaniu
schematów gatunkowych, stanowi świetną podstawę całego filmu.
Nowy film Shinkaia to jednak nie
tylko komedia romantyczna, drugim jego fundamentem jest wątek zamiany ciał
głównych bohaterów. Będąc motorem napędowym całej historii skutecznie angażuje
w nią widza i co istotne sprawia, że nie zwraca on uwagi na drobne nieścisłości
i skróty fabularne, odwracając jego uwagę na sferę emocjonalną i rozwój
opowiadanej historii. Kulminacja, w postaci zwrotu akcji, tylko zwiększa
zaangażowanie oglądającego.
Pisząc o „Kimi no Na wa” nie
można nie wspomnieć o warstwie wizualnej animacji, a ta jest zjawiskowa, o ile
postacie i ich animacje są po prostu na bardzo wysokim poziomie, tak tła i
krajobrazy zapierają dech w piersiach.
Czy „Twoje imię” to film bez wad?
Oczywiście nie, są wspomniane wcześniej przeze mnie lekkie dziury w historii,
ktoś może narzekać na niektóre dowcipy z elementami fan-service’u. Żadna z tych
wad nie zmienia jednak jednego, Kimi no Na wa to kawał świetnego kina, jedna z
najlepszy pełnometrażowych chińskich bajek jakie oglądałem i kolejny dowód na
to jak irracjonalne bywają wybory oskarowej akademii, zwłaszcza jeśli chodzi o
filmy animowane.
Krótko, zwięźle i na temat! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za pozytywny komentarz zupełnie nieznana mi osobo. :D
Usuń